czwartek, 4 lipca 2013

Czerwcowe gadżety

Kobiety są materialistkami.
A co za tym idzie, rzeczy nowe i ładne skutecznie podnoszą im poziom neuroprzekaźników w synapsach (czyt. poprawiają nastrój). Podobnie zresztą jak poznawanie nowych miejsc i smaków.
Mi w minionym miesiącu przyjemność sprawiły:












Różowo-fioletowa sukienka

Znaleziona całkiem przez przypadek w Click Fashion. Przechodząc pod sklepem wstąpiłam do niego zaintrygowana inną sukienką na wystawie w poszukiwaniu jakże pożądanej przeze mnie ostatnio rozkloszowanej spódnicy. Kupiłam nieco inną niż ta wymarzona, czarną spódnicę ze słodkim paseczkiem z kokardką, ale mój zachwyt wzbudziła prosta sukienka we wszystkich moich ukochanych odcieniach i w wyraźne duże wzory przypominające wielkie płatki kwiatów. Zachwyt był jeszcze większy, kiedy okazało się, że sukienka z powodu defektu jest przeceniona na 49,99 zł. Ostatnia sztuka. Przymierzyłam. Pasuje, jak ulał i jakże wyraża moją MaLiNowość. Grzechem byłoby nie kupić, więc po chwili sukienka należała już do mnie :D


LG Swift L5

Nowa umowa na abonament = nowy telefon, a raczej smartfon. Z dotykowym ekranem, z dostępem do sieci i mnóstwem opcji, o których nie mam jeszcze najmniejszego pojęcia - zaawansowana elektronika trafiła i w moje ręce i uczę się niejako wszystkiego od początku. A najbardziej w tym nowym sprzęcie cieszy mnie porządek - puściutka skrzynka kontaktów i esemesów. Uzupełnię od nowa, bez sentymentów :)






Zimna kawa o smaku wiśni

W intensywny i upalny dzień, po załatwieniu wielu zaplanowanych spraw wybraliśmy się wraz z M. do Coffeeheaven, na chwilę odpoczynku. Skusiłam się na Cherry Frostito, bo jak rekomenduje informacje na stronie internetowej "wyrafinowanej kombinacji kawy z kruszonym lodem, syropem wiśniowym, aksamitnym mlekiem, bitą śmietaną i nutą wiśniowego sosu w deserowej kawie trudno będzie się oprzeć". O tak, tego mi było trzeba :)














Fioletowe kocie okularki

Miłość od pierwszego wejrzenia, kiedy wypatrzyłam je w jednym z niepozornych myślenickich sklepów kilka miesięcy temu. Kupione także bez chwili zastanowienia. Jednak ich śliczne fioletowe oprawki wymagały wstawienia odpowiednich szkieł, to z kolei wizyty u optyka i okulisty, a to czasu. Czas ten znalazłam zaraz po zakończeniu sesji i tym sposobem pewnego czerwcowego dnia nowe fioletowe okularki znalazły się na moim nosie stawiając przysłowiową kropkę nad "i".




Klasyczny biały żakiecik

Wypatrzony przez moją mamę w jednym z krakowskich sklepów. A skoro mama radzi "kup!", to czemu miałabym sobie odmówić tej przyjemności? A że żakieciku takiego potrzebowałam, bo to jedna z tych części garderoby, którą każda kobieta mieć powinna, to modliłam się już tylko, aby nikt nie wykupił go zanim znajdę się w tym sklepie. Przybyłam. Przymierzyłam. Zapłaciłam ;)


Gofr obfitości

Uwielbiam zapach gofrów, a kiedy już decyduję się ich zakosztować, to chcę, żeby były chrupiące i miały wszystkie możliwe dodatki. Taki był właśnie gofr kupiony podczas "wczasów" w uzdrowisku. Gruby, dobrze wypieczony, z bitą śmietaną i rozmaitymi owocami. Mmm... co tu będę dużo pisać - sami spójrzcie:









Obóz Balneologiczny

Od dawna zapowiadany na uczelni pobyt w małym zielonym miasteczku uzdrowiskowym Iwoniczu Zdroju. Daleko od codziennych obowiązków, beztrosko, aktywnie i w gronie młodych kreatywnych ludzi. Temu wydarzeniu poświęcę jeszcze oczywiście odrębny wpis, ale tu zaznaczę tylko, że było to cudowne zwieńczenie tego intensywnego miesiąca.













W Iwoniczu zgubiłam niestety moją bransoletkę "Powiedz STOP Narzekaniu". No cóż, coś przychodzi, coś odchodzi, a energia płynie :) Mam nadzieję, że ktoś, kto znajdzie ten symboliczny gadżet, postanowi cieszyć się tym, co go otacza, tak, jak ja. Bo w życiu jest pełno powodów do radości! ;)
Myślcie pozytywnie!

Peace!










P.S.
Pozdrowienia dla Elektrownii!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz