Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miejsca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miejsca. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Koncert Robbiego Williamsa w Krakowie

Tak, Robbie Williams był w Polsce i to w samym Krakowie, a dokładniej w Krakowskiej ARENIE. I choć o wydarzeniu tym wiedziałam odkąd tylko pojawiły się pierwsze plakaty, to nie zdążyłam kupić biletu. Nie! Takiej okazji się przecież nie marnuje!









piątek, 25 października 2013

Kraków, Kawa i Książka

Październik chyba już zawsze będzie mi się kojarzył z powakacyjnymi powrotami do Krakowa. A Kraków jesienią wygląda najpiękniej. Dziś przed południem w końcu miałam czas i okazję spokojnie go doświadczać: obserwować, czytać, odkrywać i smakować. A smakował tego dnia babeczką bezglutenową i białą kawą :)








poniedziałek, 16 września 2013

Niepołomice

Wczoraj miałam okazję zwiedzić Niepołomice. Do odwiedzenia tego miasteczka zachęcił mnie fakt, że wieczorem odbywał się tam koncert dwóch znajomych zespołów Alergen i Papilar. Jednak tego dnia w Niepołomicach działo się o wiele więcej. A to wszystko dlatego, że tego dnia niepołomiczanie obchodzili






W Niepołomicach stoi piękny Zamek Królewski z XIV wieku zwany "drugim Wawelem". Ponieważ zarówno ja, jak i moi rodzice, bardzo lubimy zwiedzać zamki, uznaliśmy, że ten wyjazd będzie świetną okazją do zobaczenia tego obiektu. Na zamku oprócz hotelu i restauracji mieści się Niepołomickie Muzeum, w którym obecnie zobaczyć można wystawę

SUKIENNICE W NIEPOŁOMICACH 2

ZNANE I NIEZNANE 

http://www.muzeum.niepolomice.pl/index.php?str=dla%20zwiedzajacych&

Przyjazd do Niepołomic stał się także pretekstem do spotkania ze znajomymi.
Z koleżanką Madzią spędziliśmy miło czas na pogawędkach przy kawie i deserku.
Kolega Michał, należący do Niepołomickiego Bractwa Rycerskiego, pozwolił nam przymierzyć kilka "rycerskich zabawek".
A z koleżanką Talką powspominałyśmy stare dobre czasy, gdy spotykaliśmy się z przyjaciółmi na koncertach Revolucji.

To był dobry dzień!
Oto kilka fotek z tego wyjazdu :)

Dziedziniec Zamku Królewskiego w Niepołomicach























Zdjęcie z barmanem

Mój obłędny rycerz Nike




poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Sex nocy letniej


Z okazji urodzin dostałam od M... bilety do teatru!!
To był właśnie taki moment, kiedy kolana miękną i nie wiesz, jak wyrazić ogrom swej radości. Zaniemówiłam.
Zupełnie się tego nie spodziewałam!
Radość była tym większa, że to były bilety na Sex nocy letniej - sztukę, którą chciałam zobaczyć!






A chciałam ją zobaczyć ponieważ:

  • po pierwsze - jest to sztuka Woody'ego Allena. A dokładniej jest to sztuka, którą teatr Bagatela postanowił zainscenizować na podstawie filmu Allena o tym samym tytule z 1982 r. A że ja bardzo lubię filmy Woody'ego, to też byłam ciekawa, co z tego przedsięwzięcia wyszło.
  • po drugie - tytuł sztuki nawiązuje do Shakespearowskiej komedii "Sen nocy letniej", którą ongiś przeczytałam. A że ja bardzo lubię dramaty Shakespeara, to byłam bardzo ciekawa, czy istnieje jakiś związek między tymi dwoma dziełami.
  • po trzecie - sztukę tą widział już kiedyś mój brat i podobała mu się. A że ja bardzo lubię mojego brata, to byłam ciekawa dlaczego mu się podobała ;)

No i muszę przyznać, że nie zawiodłam się ani trochę. Komedia ta wypełniona była niebanalną typową dla Woody'ego Allena psychoanalizą. Jak stwierdził Maciek, to jest sztuka bardziej o facetach. A dokładniej o ich relacjach z kobietami. Z sexem w tle. Ale bynajmniej sexem nie kipi. Jest on umiejętnie podany (w pewnym momencie nawet na stole ;) ) i zgrabnie przepleciony z szalonymi wynalazkami zamozwańczego wynalazcy, grą w badmintona, łapaniem motyli i mnóstwem, mnóstwem rozmów, jak na Allena przystało. Jest trochę filozofii, trochę medycyny, trochę botaniki i trochę metafizyki, ale przede wszystkim sztuka jest o miłosnych i łóżkowych rozterkach szóstki bohaterów. Czyli samo życie ;)

Inscenizacja podobała mi się tym bardziej, że akcja rozgrywa się gdzieś na początku XX wieku, a więc bohaterowie ubrani są w piękne stroje w stylu retro. A że ja bardzo lubię wszelkie starodawne stylizacje, toteż moje oko cieszyło się tymi widokami przez prawie 3 godziny trwania sztuki. Elegancko!


http://www.bagatela.pl/Spektakle/Wszystkie/93-Seks_nocy_letniej.html



Polecam gorąco!

Dziękuję M :*


czwartek, 11 lipca 2013

Spacer po Dobrej

O poranku



Jakież było moje zdziwienie, kiedy zastałam ten widok o 8ej rano w drodze na praktyki.



Oczywiście wielbłądy i zebry nie występują powszechnie u stóp Łopienia...


...Po prostu do Dobrej przyjechał CYRK :)


Po południu











Zapraszam do Dobrej! :)




wtorek, 18 czerwca 2013

Zakopane po włosku ;)


Lubię nasze polskie góry i przynajmniej raz w roku odwiedzam ich stolicę - Zakopane. W ubiegły weekend wybrałam się tam wraz z rodzicami niejako w celu uczczenia zakończonej z powodzeniem sesji :) Celem nie było samo Zakopane, ale cała podróż, wyprawa, możliwość zobaczenia nowych miejsc oraz zmian zachodzących w miejscach już znanych. Moi rodzice bardzo lubią takie wycieczki, a ja lubię od czasu do czasu wyruszyć gdzieś z nimi.











Trasa z Dobrej do Zakopanego przez Ochotnicę Górną


Tym razem pogoda była wyborna - słonecznie, ale nie za gorąco. Tatry widać było już z daleka... Trasa wycieczki prowadziła, nieco okrężnie, przez Ochotnicę - podobno najdłuższą wieś w Polsce :)


http://www.vtour.pl/pl/panoramy/ochotnica/75/2601/

 Do Zakopanego wjechaliśmy od strony Bukowiny Tatrzańskiej, w której zatrzymaliśmy się, aby zobaczyć Termę Bukowina - być może tam też się kiedyś wybierzemy... ;)




Zakopane niezmiennie kojarzy mi się z Krupówkami - sławnym deptakiem, który można by określić, jako centrum handlowe pod chmurką. 





Jednak tym razem postanowiliśmy zwiedzić także inne jego uliczki. I tym sposobem, spacerując pomiędzy charakterystycznymi góralskimi chatkami z drewna (och! mam do nich straszną słabość), trafiliśmy na zupełnie dotąd nieznany kawałek Zakopanego. Tuż przy Krupówkach powstaje całkiem spory plac, idealny na masowe imprezy kulturalne, a przy nim, na tle Giewontu "wyrósł" budynek w zupełnie niegóralskim stylu:




Przy placu tym, mieści się także restauracja na pierwszy rzut oka diametralnie różniąca się od większości tamtejszych jadłodajni - mianowicie Trattoria Adamo. 




W tej urządzonej w włoskim stylu restauracyjce postanowiliśmy zjeść jakże tradycyjne (oczywiście nie w Zakopanem) danie - pizzę Romeo i Julia ;)





Trasa z Zakopanego do Dobrej przez Chochołów i Ludźmierz


Droga powrotna prowadziła przez Chochołów - słynną wieś, w której zachowało się bardzo dużo oryginalnych góralskich chałup. Do tej miejscowości (od czasu spędzenia tam 3 tygodni na obozie przysposobienia obronnego) też mam olbrzymi sentyment. 


http://www.przewodnik.e-wyjazd.pl/miejsce/zabudowa-wsi-chocholow,P4HQ.html


Zatrzymaliśmy się w Ludźmierzu - małej wsi pod Nowym Targiem, w której znajduje się sanktuarium maryjne - cel wielu pielgrzymek. Niestety tamtejszy kościół był już zamknięty, więc zwiedziliśmy tylko otaczający go Ogród Różańcowy i nabraliśmy do butelki trochę wody ze studni, z którą związana jest legenda dotycząca pewnego cudu, który tam się wydarzył. 







Słońce chyliło się już ku zachodowi, postanowiliśmy więc ruszać z powrotem do domku. Jeszcze tylko ostatni rzut oka na Tatry...




Do zobaczenia znowu 
Kochane Górki!!!

środa, 5 czerwca 2013

Morela

Morela to zdecydowanie moja ulubiona restauracja w Krakowie. Ulubiona, ponieważ można w niej zamówić kaszę gryczaną. I to na wiele sposobów! Wraz z M. wybraliśmy się tam po poniedziałkowym egzaminie ze Sportu Osób Niepełnosprawnych na zasłużony obiadek i kawę. 



Maciek zamówił pyszne placki ziemniaczane po zbójnicku a ja, tradycyjnie, kaszę gryczaną - tym razem z sosem kurkowym. Mmm...





Morela mieści się przy ulicy Stolarskiej 13, jest bardzo ładnie urządzona, ma ogródek, bogate menu, obfite porcje, przystępne ceny i często różne promocje dla klientów i znajomych na facebooku. Jednym słowem w Moreli jest wszystko, co się dla mnie liczy w wyborze miejsca na obiad.
Polecam gorąco!!


wtorek, 4 czerwca 2013

Wyjazd w rodzinne strony


W miniony weekend postanowiłyśmy z mamą odwiedzić rodzinę na Śląsku. Lubliniec, to piękne
miasteczko, w którym wychowała się moja mama. Przyjeżdżam tam kilka razy do roku odwiedzić ciocię i wujka. I właśnie teraz, po zakończeniu semestru a przed rozpoczęciem sesji nadszedł na to odpowiedni czas.






Jeśli nie jedziemy samochodem, to podróż zwykle bywa długa i z kilkoma przesiadkami, co też ma swój urok. Miałam okazję zobaczyć nowy, odremontowany dworzec w Katowicach. Prezentuje się bardzo dobrze - jest jasno, czysto, przejrzyście i nowocześnie, a szczególną uwagę przykuwają ciekawe, modernistyczne krzesła.





Z Katowic do Lublińca jechałyśmy pociągiem. Nie często mam okazję podróżować pociągiem, a trzeba przyznać, że jest to wygodny środek transportu, jeśli tylko nie ma tłumów. Cisza w przedziale i stabilność pojazdu pozwalają na czytanie w trakcie jazdy, dzięki czemu mogłam się pouczyć do poniedziałkowego egzaminu a droga minęła mi niesłychanie szybko.

 


Po objedzie zaserwowanym przez Ciocię poszliśmy razem z trójką jej psów na ogród, aby odpocząć nad oczkiem wodnym wśród kwitnących krzewów i drzew. Cudownie jest móc się zrelaksować z dala od codziennie widzianego otoczenia i prozaicznych obowiązków.

 







A oto mój ulubiony pies - Rex. Jest dostojnym i opanowanym owczarkiem niemieckim, o pięknej postawie i łagodnych oczach. I jest niesamowicie fotogeniczny - nieprawdaż? 

 








 




Lubliniec jest bardzo zielonym miastem - otoczony wielkimi sosnowymi lasami, ma ogromny park i sporo zielonych akcentów w centrum. Nie mam tam żadnych znajomych, jednak mimo to, a może właśnie dzięki temu, lubię co jakiś czas przyjechać tam na kilka dni. Zaszyć się tam i nie przejmować nikim i niczym. Nikt mnie nie zna, niczego nie muszę załatwiać - mogę po prostu być i jeździć na rowerze (bo odkąd pamiętam po Lublińcu ludzie poruszają się głównie, na rowerze :)



W sobotę wybrałyśmy się z mamą na zakupy do rynku - sprawdzić co się tam pozmieniało. Cały dzień był pochmurny i deszczowy, jednak na Lublinieckim rynku zawsze jest kolorowo :)






No i zmieniło się co nieco. Lubliniec jeszcze bardziej wypiękniał, powstało parę nowych sklepów, m.in. sklep z ekologiczna żywnością (w którym kupiłyśmy z mamą naturalne przyprawy i słoiczek kremu Karobena - kremu zrobionego ze sproszkowanego Chleba Świętojańskiego), na miejskich plantach pojawił się nowy sprzęt do ćwiczeń dostępny dla wszystkich chętnych, a na rynku - obraz Mona Lisy Leonarda da Vinci ;)









W niedziele nadszedł czas na powrót. Tym razem jechałyśmy przez Tarnowskie Góry. Tam również ładnie odremontowano dworzec. 



Podróże, nawet te nieduże, kształcą.
Do zobaczenia znowu Rodzinne Strony!